Dla niektórych osób wejście na matę to niemalże pierwsza rzecz, jaką robią po przebudzeniu. Inni zostawiają praktykę jogi na wieczór – by wyciszyć się po pracy, przełączyć na inny, bardziej prywatny tryb i/lub przygotować do snu. To nie jest tak, że któraś z tych opcji jest lepsza, bardziej właściwa czy prawidłowa. Każda pora na jogę jest dobra i każda ma swoje zalety.
Praktyka mysore to jedna z form praktyki ashtanga jogi. Nazwa wywodzi się od miasta w Indiach, które jest kolebką tej formy praktyki. Jest to praktyka własna odbywająca się w grupie. Każdy praktykuje w swoim tempie, w rytmie własnego oddechu, samodzielnie decydując, w którym miejscu zakończy praktykę. Sekwencja jest stała, jednak o jej intensywności i czasie trwania każdy decyduje sam.
Jeszcze dwa i pół roku temu mówiłam z pełnym przekonaniem, że joga to nie moja bajka. Mimo że ruch zawsze mi towarzyszył, uważałam, że zupełnie się w niej nie odnajdę. Teraz wiem, że moje uprzedzenia wynikały z niewiedzy. Nie traktowałam jogi jako formy aktywności fizycznej – wyobrażałam sobie, że to tylko praca z oddechem i skupieniem. Dziś wiem, że jest inaczej.