Jeśli się nigdy nie medytowało, często kojarzy się sytuację medytacyjną z jakimś odlotem, wizjami, doświadczeniem daleko wykraczającym poza ramy codzienności. W wyobraźni mamy obraz ascetycznej postaci pogrążonej w głębokim skupieniu przed długie godziny, zupełnie obojętnej na to, co się dzieje obok. Taka wizja wiele osób odstrasza – i szczerze mówiąc, nie ma w tym nic dziwnego.
Jeszcze dwa i pół roku temu mówiłam z pełnym przekonaniem, że joga to nie moja bajka. Mimo że ruch zawsze mi towarzyszył, uważałam, że zupełnie się w niej nie odnajdę. Teraz wiem, że moje uprzedzenia wynikały z niewiedzy. Nie traktowałam jogi jako formy aktywności fizycznej – wyobrażałam sobie, że to tylko praca z oddechem i skupieniem. Dziś wiem, że jest inaczej.